Starszy pan w warzywniaku robi zakupy .Tłumaczy ekspedientce że żona dziś przylatuje więc robi większe niż zwykle .
Chodzi rozgląda się i zastanawia na głos co jeszcze , ja nie wiele myśląc mówię :
-maliny dla żony
na to mi się dostało
- malin to u nas w lesie pełno niech sobie idzie i nazbiera . Pan się lekko oburzył .
Śmiać mi się zachciało , pan wyszedł . Zrobiłam zakupy wychodzę ,pan wraca .
- to co kupić jej te maliny , ucieszy się ?
Pyta niepewnie .
tu widziałybyście mój uśmiech - a jednak coś dotarło - świetnie
- pewnie że się ucieszy , ale nie trzeba kupować można nazrywać jak są niedaleko i żonie podarować . Napewno się ucieszy .
A teraz chodzę i myślę napewno ?
E tam ja bym się ucieszyła :-)
czwartek, 17 września 2009
wtorek, 15 września 2009
She's like the wind
Otworzyłam dziś internet i ze smutkiem przeczytałam o śmierci Patricka , wiedziałam ze chorował , ale człowiek zawsze ma nadzieję .
Dla mnie filmy z nim zawsze pozwalały na powrót do lat młodzieńczych .
Pamiętam po oglądnięciu filmu taniec na moście , coś co nigdy nie wróci a zawsze miło się wspomina .
http://www.youtube.com/watch?v=yfg97-5uhFQ
Pomimo tego że już Jego wśród nas nie ma to swoim aktorstwem zagościł w sercach wielu z nas .
i jeszcze jeden Time of my Life http://www.youtube.com/watch?v=WpmILPAcRQo
Dla mnie filmy z nim zawsze pozwalały na powrót do lat młodzieńczych .
Pamiętam po oglądnięciu filmu taniec na moście , coś co nigdy nie wróci a zawsze miło się wspomina .
http://www.youtube.com/watch?v=yfg97-5uhFQ
Pomimo tego że już Jego wśród nas nie ma to swoim aktorstwem zagościł w sercach wielu z nas .
i jeszcze jeden Time of my Life http://www.youtube.com/watch?v=WpmILPAcRQo
sobota, 12 września 2009
Lathyrus odoratus
Co do makówek z poprzedniego posta to znalazłam je na głuchej wsi .
Swoje studia pedagogiczne kończyłam już dawno , a teraz zachciało mi się zgłębiać tajemnice florystyki :-)
Tyle botaniki w życiu się nie uczyłam , ale za to są to niezwykle ciekawe rzeczy , choć łacinę trzeba wyklepać .
Siedzę zatem i niczym mantrę powtarzam :

Lathyrus odoratus , Lathyrus latifolius i tak jeszcze 98 innych roślinek
oj łatwo nie będzie ....
A rehabilitacja zadziałała wszystko jest ok , teraz jeszcze dwa tyg nauki i egzamin .
Dziekuję wszystkim jeszcze raz za słowa otuchy . Przepraszam że nie piszę nic na Waszych blogach , ale po prostu brakuje mi teraz czasu .
Swoje studia pedagogiczne kończyłam już dawno , a teraz zachciało mi się zgłębiać tajemnice florystyki :-)
Tyle botaniki w życiu się nie uczyłam , ale za to są to niezwykle ciekawe rzeczy , choć łacinę trzeba wyklepać .
Siedzę zatem i niczym mantrę powtarzam :

Lathyrus odoratus , Lathyrus latifolius i tak jeszcze 98 innych roślinek
oj łatwo nie będzie ....
A rehabilitacja zadziałała wszystko jest ok , teraz jeszcze dwa tyg nauki i egzamin .
Dziekuję wszystkim jeszcze raz za słowa otuchy . Przepraszam że nie piszę nic na Waszych blogach , ale po prostu brakuje mi teraz czasu .
piątek, 4 września 2009
Przypadki chodzą po ludziach
Rehabilitacja nie poszła na marne , chodzę , nie utykam , nawet próbuję biegać , jest świetnie , choć czasami ........ ale będzie dobrze , musi być .
Czas się dziwnie kurczy , już wrzesień

lubię ten miesiąc , pomimo chłodnych poranków i wieczorów .
Ala poszła do przedszkola -jest szczęśliwa znów wśród swoich koleżanek .
A ja w niedługim czasie wyruszam do stolicy Wielkopolski w celu ruszenia swych szarych komórek . Już się cieszę , choć nauki będzie mnóstwo .
Wczoraj zdarzyła się dość śmieszna sytuacja , koleżanka zamknęła samochód z kluczykami w środku ale też z telefonem i dokumentami . Zrobiło się dziwnie , godz 20 już szarówka ,żywej duszy . Okazało się że nie ma zapasowych kluczy , na szczęście ja miałam telefon . Rozpoczęłyśmy wydzwanianie do znajomych z pytaniem co zrobić z tym fantem . W między czasie koleżanka wyskakiwała co rusz pod najeżdżający samochód (tej samej marki ) prosząc o kluczyki by sprawdzić czy przypadkiem nie uda się otworzyć . O dziwo wszyscy grzecznie dawali swoje kluczyki - tylko straz miejska odmówiła pomocy bo podobno sie spieszyli- tu podziw dla mojej koleżanki za tą próbę :-)Jeden człowiek bardzo się przejął całą sytuacją i postanowił pomóc sierotkom :-) tylko jak ? Od znajomych dowiedziałyśmy się że albo trzeba znaleźć drut , albo Pana który się zajmuje otwieraniem samochodów( jedna osoba powiedziła ze zna takiego , ale on teraz siedzi :-) , ktoś podał nam nr , dzwonimy - na to odbiera córeczka i mówi ze tatuś jest w pracy ;-) , więc już się skręcamy ze śmiechu że pewnie dwie ulice dalej pracuje ..... ale dostałyśmy nr na kom. i dzwonimy do Pana który mówi że nie ma sprawy przyjedzie tylko w tej chwili pakuje auto na lawetę . Bardzo się uśmiałyśmy z całej rozmowy . Młody mężczyzna , który wcześniej zaproponował pomoc jednak nie dał za wygraną pojechał do znajomych po drut- ( wieszaczek z pralni jest bardzo przydatny ) i po kilku próbach otworzył to auto :-) - jednak Polak potrafi .
Dziękujemy wszystkim ludziom dobrej woli którzy zatrzymali się oferując pomoc , jak i tym którzy mieli z nas trochę radości:-)
Czas się dziwnie kurczy , już wrzesień
lubię ten miesiąc , pomimo chłodnych poranków i wieczorów .
Ala poszła do przedszkola -jest szczęśliwa znów wśród swoich koleżanek .
A ja w niedługim czasie wyruszam do stolicy Wielkopolski w celu ruszenia swych szarych komórek . Już się cieszę , choć nauki będzie mnóstwo .
Wczoraj zdarzyła się dość śmieszna sytuacja , koleżanka zamknęła samochód z kluczykami w środku ale też z telefonem i dokumentami . Zrobiło się dziwnie , godz 20 już szarówka ,żywej duszy . Okazało się że nie ma zapasowych kluczy , na szczęście ja miałam telefon . Rozpoczęłyśmy wydzwanianie do znajomych z pytaniem co zrobić z tym fantem . W między czasie koleżanka wyskakiwała co rusz pod najeżdżający samochód (tej samej marki ) prosząc o kluczyki by sprawdzić czy przypadkiem nie uda się otworzyć . O dziwo wszyscy grzecznie dawali swoje kluczyki - tylko straz miejska odmówiła pomocy bo podobno sie spieszyli- tu podziw dla mojej koleżanki za tą próbę :-)Jeden człowiek bardzo się przejął całą sytuacją i postanowił pomóc sierotkom :-) tylko jak ? Od znajomych dowiedziałyśmy się że albo trzeba znaleźć drut , albo Pana który się zajmuje otwieraniem samochodów( jedna osoba powiedziła ze zna takiego , ale on teraz siedzi :-) , ktoś podał nam nr , dzwonimy - na to odbiera córeczka i mówi ze tatuś jest w pracy ;-) , więc już się skręcamy ze śmiechu że pewnie dwie ulice dalej pracuje ..... ale dostałyśmy nr na kom. i dzwonimy do Pana który mówi że nie ma sprawy przyjedzie tylko w tej chwili pakuje auto na lawetę . Bardzo się uśmiałyśmy z całej rozmowy . Młody mężczyzna , który wcześniej zaproponował pomoc jednak nie dał za wygraną pojechał do znajomych po drut- ( wieszaczek z pralni jest bardzo przydatny ) i po kilku próbach otworzył to auto :-) - jednak Polak potrafi .
Dziękujemy wszystkim ludziom dobrej woli którzy zatrzymali się oferując pomoc , jak i tym którzy mieli z nas trochę radości:-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)